niedziela, 24 sierpnia 2014

One Shot 1

One Shot I
"Zakończyła Swoją Misję"

W Magnolii panował piękny i słoneczny dzień, a w gildii Fairy Tail panowała wesoła i lekka atmosfera. Wszędzie panował gwar, słychać było śmiechy. Nawet stary Mistrz Makarov, który co raz rzadziej bywał w barze, dziś siedział i wesoło gawędząc z Mirą, popijał piwo.
-Luuu-chan!Nad czym tak myślisz?-Zapytała radośnie Levy swoją przyjaciółkę. Lucy zmarszczyła niepewnie brwi.
-Zastanawiam się jaka by wyglądał Natsu będąc dziewczyną.-Mruknęła blond włosa.
-A to ci zagadka!-Zaśmiała się dziewczyna.- Jak go sobie wyobrażasz?
- No wiesz, różowe rozczochrane włosy, sylwetka jak u Erzy, zadziorna...
-Dokładnie taka sama jak on. Różowo włosa Natsu.-Zaśmiała się Levy. -A imie? Myślisz że też coś na N? -Niebieskowłosa na dobre odpływała do krainy swoich wyobrażeń.
-Hej Lucyyy! Czyżbym usłyszał moje imię? O co chodzi?-Natsu Ni stąd ni zowąd znalazł się tuż obok dziewczyny z zadziornym uśmieszkiem.
-Zastanawiam się jak byś wyglądał gdybyś był dziewczyną.-Uśmiechnęła się Lucy figlarnie. Nagle spostrzegła że jej towarzysz wpatruje się w nią ze zdumieniem i lekkim przerażaniem.-No co? To tylko wyobrażenia... chyba że naprawdę jesteś ukrytą babką.
-Co? Ja? Skąd ci to przyszło do głowy! Dlaczego miałbym być dziewczyną?!-Chłopak zaczął głośno się śmiać.
-Hahaha, dobre, prawda? - Zaśmiała się blondynka i wróciła do rozmowy z Levy. Tymczasem jednak, z twarzy smoczego zabójcy znikł beztroski uśmiech i chłopak zaczął odpływać gdzieś w swoje myśli. "dziewczyną, tak? pewnie byłbym taki sam jak Ona..."-Pomyślał i wbił wzrok w blat baru. Trwałby tak jeszcze długo, dopóki nie poczuł powiewu na swoim ramieniu. Podniósł głowę i zobaczył unoszącego się tuż nad nim Happy'iego.
-Natsu, co się stało? Nagle stałeś się taki poważny.-Zapytał z zatroskaną miną zwierzak.
-Ee... nic. Tak tylko myślałem...-Mrukną cicho w odpowiedzi.
-Oh! Niesamowite! Natsu myśli! Ależ niespodzianka, gratulacje Natsu!-Zaczął śmiać się kot, a jego towarzysz mimowolnie też zaczął się śmiać i po chwili wrócił mu dobry humor. Zupełnie zapomniał o tamtych myślach i wrócił do swoich przyjaciół siedzących przy jednym ze stołów. Erza z pasją opowiadała o swoich zbrojach Lisannie i Canie, a Gray próbował odkleić od siebie Juvię, a gdy tylko Salamader to zobaczył, po kilku minutach zaczęła się kolejna bójka między przyjaciółmi.

~*~*~*~

Gdy dochodziło południe, gwar w Gildii jeszcze bardziej się wzmógł i trwałby dalej, do samego wieczora, gdyby nie pewne dziwne wydarzenie...
-Auuua! Kto mnie walnął?!-Wrzasną na cały głos Natsu łapiąc się za głowę jedną ręką i trzymając w ręce złotą piłeczkę, będącą "narzędziem zbrodni." Chłopak rozglądał się groźnie po sali gdy nagle...
-Nareszcie cię znalazłam! Naaa-tsu!-Ten obcy głos przekrzyczał wszystkie inne. Był to znajomy głos, ale jednak obcy. Niektórzy umilkli i z zainteresowaniem spojrzeli  kierunku wejścia. Po kilku minutach wszyscy już dostrzegli stojącą w drzwiach budynku nową postać.
-Ależ z ciebie samolub, tak się przede mną chować, Dragneel!-Głos znów się rozległ. Teraz nie było wątpliwości że należał on do nowo przybyłej. Wszyscy zwrócili się ku Smoczemu Zabójcy, który teraz stał nieruchomo, oniemiały. W jego oczach malowało się głębokie zdumienie zmieszane ze szczęściem i smutkiem jednocześnie.
-Natsu! Kto to jest? Znasz tę dziewczynę?-Zapytał Mistrz. Ale różowowłosy nie odpowiedział, tylko nadal wpatrywał się w dziewczynę o różowych, rozczochranych włosach, ciemnej karnacji, czarnych oczach, poobwieszaną przeróżnymi naszyjnikami i bransoletami. Miała na sobie granatowy top o luźnych, szerokich ramiączkach ze złotymi obszyciami, kusą spódniczkę i materiał sięgający kolan, zawiązany wokół bioder, w tej samej koloryzacji co topik. Na nogach miała typowe, rzymskie sandały.0
-Ten zapach... - Powiedział ledwie słyszalnie chłopak. Nie mógł uwierzyć własnym oczom.
-No co jest? Mowę ci odebrało? Chodź tu teraz i przywitaj się jak należy!-Uśmiechnęła się serdecznie, wyciągając do niego ręce. Po sali rozeszły się ciche szmery.
-Ale... myślałem że ty... że ty nie żyjesz...-Wyjąkał Natsu. Kulka upadła na podłogę z lekkim brzęknięciem. Salamader zrobił jeden niepewny krok, a jego oczy się zaszkliły. Wszyscy w ciszy obserwowali zdarzenie.
-Naprawdę?-Dziewczyna zaśmiała się perliście.-Naprawdę aż tak nie doceniasz swojej starszej siostry?
Nagle wszyscy w gildii niespodziewanie wybuchli. Ostatnie dwa słowa, skierowane właśnie do chłopaka o różowych włosach wszystkich zaskoczyły. Natsu tym czasem zacisną pięści i ze łzami w oczach podbiegł do przybyszki, a ta przytuliła go do siebie.
Wszyscy, zszokowani zaczęli zrywać się z krzeseł i zalewać dwójkę mnóstwem pytań i komentarzy.

~*~*~*~

-No więc, nazywam się Nanaya Dragneel, jestem starszą siostrą Natsu, Igineel wychował mnie razem z nim. Mam 27 lat. -Wyjaśniała czarnooka, gdy wszyscy trochę się uspokoili. Salamander siedział teraz na stole, tuż obok niej i słuchał z niedowierzaniem w oczach. Skąd ona tu się wzięła? Po tylu latach...
-Też jesteś Smoczym Zabójcą?-Rzuciła przejęta Wendy.
-Nie, oczywiście że nie, Ale także uczyłam się Smoczej Magii. Jestem Szamanką - Pośredniczką smoczych Dusz.-Odparła.
-Szamanką?! Ale teraz na całym świecie jest zaledwie kilu szamanów! Z tego co wiem, zaledwie 8!-Krzyknęła nagle Lucy, wytrzeszczając oczy.
-Owszem, owszem. Brawo moja droga.-Uśmiechnęła się Nana.-Ale wielu z was zapewne nigdy nie słyszało o magii Szamanów, prawda?-Odpowiedziało jej wiele przytaknięć.- Cóż, na początek powiem że nas, szamanów, inaczej zwanych "Magów smoczych dusz" jest bardzo mało, ponieważ mogą jej nauczyć tylko i wyłącznie smoki, ale niewielu się jej podejmuje ponieważ jest bardzo niebezpieczna dla użytkownika. Otóż...-Nana głęboko odetchnęła. - źródłem naszych ciosów i 'zaklęć' nie jest moc magiczna, a dusza.
-Ale... o co dokładnie chodzi? Rzeczywiście, dusza i serce mają znaczący wpływ na moc magiczną, ale żeby pobierać energię bezpośrednio z duszy?-Zapytała Erza marszcząc brwi.
-Otóż z każdym użyciem naszej "magii" wyniszczamy naszą duszę.-Odparła Nana cierpliwie. Po zgromadzonych przeszedł szmer przerażenia. Szamanka uśmiechnęła się smutno i pokiwała głową.
-Najstarszy Szaman nie dożył nawet 40 lat. Dlatego wspomagamy się tymi bransoletami i naszyjnikami.-Wskazała na biżuterię na szyi, nogach i rękach.-Każdy koralik ma w sobie magiczną moc. Jednak są one jednorazowego użycia i są bardzo rzadkie do zdobycia. Ja mam ich dość mało, bo tylko około 150 koralików. Dlatego nie używamy za często mocy.
Po tych słowach zaczęła tłumaczyć co oznaczają pióra, jaką moc mają kły, jaki kolor jest od czego i jak to działa. Gdy była w środku zdania, nagle przerwał jej Natsu:
-Nana... dlaczego tak długo cię nie było. Gdzie byłaś? Odkąd znikną Igneel nie miałem od ciebie żadnej wiadomości, plotek, nic... nawet nie wiedziałem że są poza tobą inni Szamani.-Powiedział to ponurym głosem. Głowę miał spuszczoną, patrzył na złotą kulkę spoczywającą na dłoni.
-Jak już mówiłam, szukałam cię.-Zaśmiała się perliście siostra Salamandra i poklepała go po plecach.
-Powiedz prawdę, Nanaya.-Jego ton stał się nieco ostrzejszy.
-Mówię przecież, Natsuuu.-Wyszczerzyła tylko zęby w odpowiedzi, identycznie jak brat.
-Powiedz prawdę! GDZIE BYŁAŚ?! Dlaczego przez tyle lat nie dawałaś znaku życia?! NANA!-Wykrzyknął w końcu, zrywając się ze stołu.
Nagle mina dziewczyny spoważniała. Jej twarz przestała wyrażać jakiekolwiek uczucia.
-To już nie dotyczy ciebie, Natsu Dagneel'u. - Powiedziała bezbarwnym tonem, po czym dodała:-Jeśli szanujesz życie swoich najbliższych, NIGDY nie podążaj moim krokiem. NIGDY, rozumiesz?
Teraz wszyscy patrzyli na nią przerażani. W tym stanie była jeszcze straszniejsza od samej Erzy.
Natsu zagryzł wargę i zacisną pięści, spuszczając głowę.
-Ej... Natsu.. co ci jest?-Zapytał Happy zmartwiony zachowaniem przyjaciela. Ten tylko obrócił się napięcie i przepychając się przez wianuszek członków Gildii, który otoczył Nanayę, wyszedł.
-Natsu...-Lucy obejrzała się za nim i po chwili zastanowienia, razem z kocurem ruszyli za nim.
-Cóż za kłopotliwy dzieciak...-Westchnęła szamanka i pokręciła głową. - No cóż. Teraz wasza kolej. Opowiedzcie mi o moim drogim bracie. Słyszałam co prawda plotki o Salamandrze, ale chciałabym wysłuchać i was.

~*~*~*~

Lucy postawiła przed przyjacielem filiżankę jego ulubionej herbaty, po czym usiadła na przeciw niego i czekała w milczeniu. Jednak kiedy cisza niezręcznie się przedłużała, odezwała się w końcu:
-Opowiesz mi trochę o Nanie?-Zapytała niepewnie.
-Nie ma co opowiadać.-Rzucił szorstko.-Nic o niej nie wiem. Nie widziałem jej od... kilkunastu lat. Wydaje się że nadal jest tą Naną, którą znałem, ale...
Chłopak zawiesił głos. Zacisną pięści i wpatrywał się w blat stołu.
-Ale?-Zapytała delikatnie Lucy. Nagle zrobiło jej się żal różowowłosego. Tyle lat przecież nie widział swojej siostry, a teraz, gdy wróciła nie chce mu nic o sobie powiedzieć. Nie mogła co prawda poczuć tego samego, ale starała się zrozumieć jego uczucia. Ciekawe jak ona by się zachowała na jego miejscu. Podniosła wzrok. Nastu tłukł się ze swoimi myślami ze spuszczoną głową.
-Ma zbyt dużo tajemnic. Jest taka... odległa...-Powiedział w końcu. Głos mu się łamał. "Dlaczego, do cholery?! Dlaczego?!"-pytał się w myślach. Oparł łokcie o stół i schował twarz w dłoniach. Jej zapach... oczy... wszystko było takie same, zdawało się, że nic się nie zmieniła. Nadal była taka jak kiedyś - porywcza, wesoła, stanowcza. To ona nauczyła go nigdy się nie poddawać, nie tracić nadziei i nigdy nie opuszczać bliskich mu osób. Złożyli nawet obietnicę. A teraz?! Wraca jakby nigdy nic! Co z nią do cholery?! Co przed nim ukrywa?! I te słowa... "Jeśli szanujesz życie swoich najbliższych, NIGDY nie podążaj moim krokiem.".
Gotowało się w nim, teraz wszystkie emocje przeradzały się w wściekłość. Zerwał się z krzesła. Chciał tam pójść, wyjaśnić wszystko!
-Natsu!-Lucy nagle go złapała.-Uspokój się!
-Puść mnie! Musze to wyjaśnić! Muszę się dowiedzieć co ona prze...-Zaczął wyrywając się z uścisku.
-Nie! Słyszałeś co mówiła... Nie chcę cię stracić. Ona też...
-To dlaczego, do cholery, wszystko przede mną ukrywa?!
-Bo się martwi... Natsu, uspokój się...-Powiedziała słabo dziewczyna i przytuliła go.-Nie chcemy cię stracić.
Salamander powoli się uspokoił. Lucy go puściła i gdy na niego spojrzała, dostrzegła łzy w jego oczach.
-Nie chcę cię takim oglądać. Nigdy więcej!-Powiedziała stanowczo patrząc mu w oczy.-Masz się śmiać! Cieszyć się ze wszystkiego!
Tymczasem Happy przyglądał się smutno tej sytuacji. Nie na miejscu byłoby tu wystrzelenie z jakimś głupim tekstem typu "wy się luubicie!". Przecież jego przyjaciel tyle przechodził. Chociaż... nie rozumiał dlaczego Natsu nigdy mu nie opowiadał o Nanie. Znał historie o Igneelu, ale nigdy nie pojawiła się w nich ta postać. Nie mówił o niczym Lisannie, Mistrzowi, nikomu, nawet jemu. Czy on chciał ją ukryć przed czymś? A może chciał zapomnieć o niej, bo myślał że umarła?
Przed każdym z nich stanęło teraz tyle pytań bez odpowiedzi. Tyle wątpliwości i sprzecznych uczuć.
 Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
Lucy puściła rękę przyjaciela i wyszła do przedpokoju.
-Dzień dobry, słyszałam że znajdę tu Natsu.-Powiedziała szybko Nana gdy tylko właścicielka mieszkania otworzyła przed nią drzwi.
-Tak, ale...-Zaczęła Lucy, jednak zanim skończyła, szamanka wprosiła się do mieszkania jakby nigdy nic i od razu ruszyła w stronę saloniku.-Ej! To moje mieszkanie!
Ale kobieta już jej nie słuchała.
-Co ty tu robisz?-Zapytała zdumiony salamander widząc siostrę rozglądającą się po mieszkaniu.
-No proszę, proszę. Widzę że nawet dorobiłeś się dziewczyny. W gildii wszystko mi powiedzieli.-Oznajmiła Nana, ignorując pytanie. -A ty jesteś Happy, prawda? Ależ z ciebie słodki kociak. Jesteś Exeed'em, prawda?
-Aye!-Uśmiechną się kotek, oddając się pieszczotom magiczki.-A jego narzeczona to Lucy! Oni się luubią!
-Jaka zaraz narzeczona?!?!-Lucy razem z Natsu zaczerwienili się po uszy i wszyscy zaczęli się śmiać.
Wróciła lekka i przyjemna atmosfera, Lucy zaczęła opowiadać o jej przygodach z Smoczym Zabójcą i Happy'm.
-Nano, a właściwie po co tu przybyłaś? Chciałabyś dołączyć do Fairy Tail?-Zapytała Lucy gdy skończyła opowieść.
-Nie. Wasz mistrz już zadał mi to pytanie, ale muszę odmówić. Jestem niezależnym magiem. Poza tym... mam misję do wykonania i nie chcę nikogo w to mieszać. -Pokręciła smutno głową szamanka. -A z resztą jak ci zapewne wiadomo, jeszcze żaden szaman nie wstąpił do żadnej gildii.
-Tak. Czytałam trochę o twojej magi w książkach. To... przez TO zadanie? Prawda?
-Niestety. Bardzo chciałabym tu zostać, wasza gildia jest naprawdę wspaniałą rodziną, ale niedługo muszę odejść.-Westchnęła szamanka ze smutkiem.
-Jakie jest  TO zadanie?-Zapytał nagle Natsu.
-Mówiłam już coś, braciszku. Nie chcę was w to mieszać.
-Lucy. Ty coś wiesz!-Wtrącił się Happy, także ciekawy misji szamanów.
-Nie, nie wiem nic. Wiem tylko że szamani mają zadanie do wykonania. Nie wiem na czym ono polega, o co chodzi... nie wiem nic prócz tego że jest śmiertelnie niebezpieczne dla zwykłego maga.-Westchnęła smutno dziewczyna.
-Ale ja jestem Smoczym Zabójcą! Też posługuję się magią smoków!-powiedział Natsu oburzony.
-Natsu, różnica między naszą smoczą magią jest taka, że twoja jest fizyczna, a moja duchowa.
-Ale...
-Natsu!-Głos Nany stał się ostrzejszy.-To jest zadanie dla szamanów i dla nikogo innego.
-Ale...
-NATSU!-Nana uderzyła pięścią w stół.
Nagle Lucy i Happy zaczęli chichotać. Rodzeństwo spojrzało na nich zdumione.
-No bo wy...wyglądacie jak Matka i syn.-Powiedziała śmiejąc się, Lucy.
-Mama karci synka! Mama karci synka!-Happy zaczął krążyć nad nimi.
-Ja ci dam synka, ty mały idioto!-Warknął Natsu i zaczął gonić go po mieszkaniu. Nana zaczęła się śmiać, a Lucy próbowała powstrzymać ich przed zdemolowaniem jej mieszkania.
-Doprawdy, braciszku, masz wspaniałych przyjaciół!-Powiedziała szamanka uśmiechając się.

~*~*~*~

Dwa Tygodnie później...
Zbliżała się 17 gdy Erza wbiegła niespodziewanie do Gildii.
-Mira! Gdzie jest Natsu i Nana?-Zapytała szkarłatnowłosa ledwo łapiąc oddech. Tuż za nią stał Gray i Lucy wraz z Happy'im.
-Nie wiem. Wyszedł kilka godzin po zniknięciu Nany, co się stało?-Odpowiedziała barmanka lekko zdziwiona stanem Tytanii.
-Cholera! Happy mówił że Natsu chciał iść za Naną. A właściwie gdzie ona poszła? Lucy wspomniała coś o jakiejś Misji...
-Rano powiedziała mi i Mistrzowi, że musi już nas opuścić, że ma jakiś obowiązek...-powiedziała w zamyśleniu Mirajane.-Ah, i mówiła żeby nie mówić Natsu, ale widać sam się zorientował. Czy coś mu grozi?
-Mamy nadzieję, że nie. Lucy wspominała też, że Nana mówiła coś o tej misji, że nie jest dla zwykłego maga...
-A teraz będziemy musieli szukać tego bęcwała. Co za dureń...-Wtrącił Gray.
Barmanka spojrzała po przyjaciołach. Lucy i Happy wyglądali na poważnie zmartwionych, po czym westchnęła i wyszła zza baru.
-Żegnając się z nią wyczułam od niej dziwną, demoniczną moc podobną do mojej. Poza tym ma zbyt wiele tajemnic i niejasną przeszłość. Może być dla Natsu zagrożeniem, dlatego lepiej żebyśmy go znaleźli.-Oznajmiła poważnym tonem. Drużyna jeszcze bardziej się zaniepokoiła.
 -Ale... jak ich znajdziemy?-Zapytał zmartwiony Happy.
-Możemy poprosić o pomoc Wendy. Jest Smoczym Zabójcą więc także ma wyczulone zmysły.-Powiedziała niepewnie Lucy i wszyscy zaczęli się rozglądać za małą Marvel. Siedziała z Levy i Carlą przy jednym ze stołów i doskonale się bawiła.
-Wendy!-Zawołała Erza, pochodząc do niej.-Natsu jest w niebezpieczeństwie, możesz nam pomóc go znaleźć?
-Natsu? W niebezpieczeństwie?! Ale jak to?-Dziewczyna zaniepokoiła się.
-Wytłumaczymy ci po drodze. A więc-możesz go znaleźć za pomocą węchu?-Wendy pokiwała głową  odpowiedzi i chwilę później jechali już magicznym pojazdem.
-A więc, co o niej wiemy?-Zapytał Gray gdy tylko Mirajane skończyła wyjaśniać wszystko Smoczej Zabójczyni.
-Czytałam w książkach o szamanach-Odezwała się Lucy.-Ale nie było tam zbyt wiele informacji. To co nam wyjaśniała, gdy przybyła, było prawdą. Ponadto wiem też że ci magowie mają zdolność odbierania dusz. Podobno władają ogromną mocą i dzielą się na dwa typy: Niebiańscy i Piekielni, ale nic więcej nie było napisane.
-A więc prawdopodobnie Nana jest tą Piekielną, ponieważ, jak mówiłam wyczułam od niej podobną moc do mojej ale... coś mnie zaniepokoiło.-Mira zmarszczyła brwi w zamyśleniu.
-Hmmm... jeśli wyciągają duszę to muszą coś z nimi zrobić, prawda?-Powiedziała Carla.
-Pożerają je by wzmocnić siłę?-Zasugerował Gray. Nagle wszyscy zdali sobie z czegoś sprawę. Jeśli Nana zwabiła Natsu tak daleko aby go zabić i...
-Nie możliwe...-Wyszeptał przerażony Happy.
Podczas tej rozmowy, wyjechali dawno z miasta, minęli kilka wiosek i znaleźli się między ruinami spalonych domostw.
-Co tu się stało?-Zapytała przerażona tym widokiem Lucy. Nie musieli czekać długo na odpowiedź bo zaraz rozległ się straszliwy ryk i przed sobą ujrzeli... ogromnego smoka. Erza zatrzymała pojazd i wysiadła.
-Tam ktoś jest! Natsu! Nana!-Krzyknęła patrząc jak wryta przed siebie. Rzeczywiście, tuż przed stopami Smoka stały dwie postacie o różowych włosach.
Wszyscy rzucili się do biegu, a w miarę jak się zbliżali dostrzegali więcej szczegółów. Rodzeństwo było poturbowane i zmęczone, ale dalej walczyli. Widać było że jakaś niewidzialna siła blokuje Bestię.
-Natsuuuu!-Happy rzucił się na swojego przyjaciela.
-Cholera! Co wy tu robicie?!-Nana z przerażeniem w oczach spoglądała po członkach gildii.-Uciekajcie stąd! Natychmiast! To nie jest przeciwnik dla was! Natsu, ty też!
-Nie zostawimy tu ciebie samej! To jest smok, Nana, a my jesteśmy Zabójcami Smoków.-Warkną Nastu.
-Co wy sobie myślicie?! Uciekajcie! Natychmiast! Moja bariera zaraz przestanie działać!
-To... jest smok?-Wyjąkała Lucy. Nagle coś zafalowało w powietrzu przed nimi, Nana coś krzyknęła, smok zionął  ogniem i w jednej chwili znaleźli się za ogromnym budynkiem. Wszystko działo się w przeciągu kilku sekund.
-Co z was za idioci! Mogliście zginąć gdybym nie zdążyła nas teleportować! -Syknęła szamanka. Z jej szyi znikną jeden kieł.
-Nana... co tu się dzieje?!-Zapytała przerażona blondynka.
-To jest moja misja. Mam pozbyć się duszy tego potwora. I to nie jest smok. Kiedy smoki zostały zabite dusze silniejszych przetrwały i zagnieździły się w innych potężnych stworzeniach, przez co zamieniły ich w pseudo-smoki. Długo by opowiadać. Ja muszę pozbyć się tej duszy.-Jednym tchem wyjaśniła szamanka.
-No to jak trzeba się go pozbyć to zostaw to nam.-Powiedział Natsu i ulotnił się.
-Nie! Zostań tu! NATSU!-Krzyknęła Nana, łapiąc go za szalik i ściągając za mur.
-Daj spokój, przecież to smoczy zabójca, pora...-zaczął Gray, ale dziewczyna mu przerwała:
-TO jest dziesięć albo dwadzieścia razy silniejsze od Smoka! Poza tym tu nie chodzi o jego zabicie, tylko o duszę!
-Naprawdę nie możemy ci pomóc?-Zapytała Erza.
-Kurde. Co z was za upierdliwi ludzie. Jeśli naprawdę tego chcecie, to pokrótce wyjaśnię wam plan, dopóki Natsu może walczyć. Jeśli możecie, proszę, kupcie trochę czasu. Należy go osłabić. Ja w tym czasie zbiorę moc i postaram się wyciągnąć jego duszę. Jednak jeśli okaże się zbyt silny, przeniosę was poza pole bitwy. Otoczyłam je barierą, za którą będziecie bezpieczni. Uważajcie, to ognista dusza, wybierajcie ataki długodystansowe. -Wyjaśniła Szamanka i dała znak do ataku. Sama także wyszła, jednak nie przekroczyła bariery. Skupiła się by zebrać moc i ocenić siłę wroga. Wokół niej zajaśniała delikatna, fioletowa poświata.
Tym czasem przyjaciele walczyli z bestią. Jednak nie wytrzymali zbyt długo. Trwało to może kilka minut, gdy już byli na wyczerpaniu. Dziewczyna cały czas przyglądała się ich poczynaniom.
-Już dość! Wracajcie!-Krzyknęła tak by mogli ją usłyszeć.
-Zgłupiałaś, siostro?! Będę walczyć do samego końca razem z tobą!-Krzyknął Natsu mimo że ledwo stał na nogach.
-Ty zgłupiałeś Idioto! Wracaj tu natychmiast!-Krzycząc to wyciągnęła rękę przed siebie. Pod każdym z przyjaciół utworzył się czarny krąg magiczny, a gdy dziewczyna machnęła ręką w tył, wszyscy polecieli do tyłu, aż natrafili na ścianę gruzu.
-Dość.-Powiedziała. Erza i reszta nie protestowali, wierząc w dziewczynę, ale Natsu nadal chciał walczyć.
-Użyję na nim pięciu gwiazd. Jest zbyt silny.-Powiedziała.
-Co ty gadasz?! Przecież to cię może zabić!-Powiedział Natsu. Szamanka zagryzła wargi i wyszła poza barierę, zamykając ją tak, by nikt inny nie mógł wejść.
-Zostaniesz tu. Ty i wszyscy twoi przyjaciele są za tą barierą bezpieczni. Jego dusza jest tak silna, że nie mam wyboru. Nigdy nie myślałam, że będę musiała tego użyć....-Ostatnie zdanie skierowała do siebie, niemal szeptem. Odwróciła się plecami od chłopaka i dodała:-Mirajane... nikt nie powiedział że jestem "tą dobrą"... przepraszam... Kocham cię braciszku.
Po czym odeszła ku walce.
-Co... Czy... Nana... Czy ty chcesz TO zrobić?! TO CIĘ MOŻE ZABIĆ!!!-Krzyknął Natsu powtórnie, waląc pięścią w ścianę. Tymczasem Mira zmarszczyła brwi, zastanawiając się nad słowami dziewczyny.
-Natsu... co ty mówisz. Jak to zabić?-Usłyszał za sobą głos Wendy.
Salamander nie odpowiedział. Wpatrywał się teraz w swoją siostrę, która zatrzymała się kilkanaście metrów od bestii.
-Królowo Demonów, grzesznico, któraś raj porzuciła, Ukochana Adama, Kochanko Szatana, użycz mocy swej służebnicy, bym ofiarę z duszy mogła ci złożyć! -Krzyknęła szamanka. Pod jej stopami pojawił się ogromny, magiczny, czarny krąg, gdy podniosła obie ręce do góry.
-To moc Lilith. Królowej demonów, Kochanki sztana. To to znaczyły te słowa! Zsyła duszę do... piekła-Powiedziała Mira zszokowana.-Natsu... co ona che zrobić? Ta magia, jest podobna do magii Zerefa...
-Ona teraz... chce użyć sekretnej techniki - Moc Władcy. Szamani Byłem z nią kiedy Igneel jej o tym opowiadał.... to jest najsilniejsze zaklęcie, które swoją moc pobiera bezpośrednio z duszy. Nie ma pewności czy użytkownik przeżyje, bo... szamani są sługami Diabłów i Aniołów, nad którymi oni sprawują władzę. Jeśli teraz tego użyje to... Lilith... Lilith ją pochłonie! -Salamander upadł na kolana. Głos mu się załamał.
Tymczasem z brzegu kręgu wydobyło się czarne światło i otoczyło dziewczynę.
-Byku, który opiekujesz się tą ziemią, strzelcu, któryś władcą powietrza, Wodniku, posiadający w swej mocy wodę, Lwie, który żywym ogniem płoniesz, panno, któraś znakiem człowieczeństwa, dajcie mi tę Moc bym mogła grzechem duszę spowitą ku bezdennej otchłani wysłać. Pięć gwiazd i siła Lilith, niech zjednoczą się w mych dłoniach!-Mówiąc to, wokół niej powietrze falowało. z każdego ze znaków na magicznym kręgu wystrzeliło czarne światło i skierowało się ku wyciągniętym dłoniom szamanki. Wszystkie naszyjniki i bransolety zamieniły się w proch i dołączyły do czarnej kuli. Gdy moc osiągnęła zenit, Nanaya całą moc skierowała w stronę smoka, mając w uszach rozpaczliwy krzyk brata.
Najpierw wybuch, potem ciemność, a gdy wszystko się uspokoiło, bariera zniknęła. Bestia jak długa padła na ziemię. Dziewczyna uśmiechnęła się do siebie, po czym także upadła.
-NANAAA!-Natsu krzykną z całej siły i rzucił się do dziewczyny. Jej oczy były bez wyrazu, puste, ale serce nadal biło, klatka piersiowa nadal unosiła się lekko i opadała.
Zaraz przy nich znalazła się Wendy. Nie musiała pytać, wiedziała co zrobić. Z jej rąk wydobyło się niebieskie światło i ciało zaczęło się regenerować.
-Co? Nie rozumiem.-Powiedziała zdziwiona po chwili.-Jej ciało się wyleczyło,  żyje ale... czuję że jest... pusta...
-Pusta? Co masz na myśli?-Chłopak z niepokojem wpatrywał się w twarz siostry.
-Ona... nie ma duszy. Jest jak roślina.-Wyszeptała zszokowana dziewczyna.
-Nie... nie! To nie prawda! Ona tu jest! Prawda?! Nana! Nana słyszysz mnie?! NANA!-Chłopak zaczął szlochać.
Nagle jej ciało spowił biały blask i... pękła. Jej ciało rozbiło się jak stłuczone szkło na miliony malutkich, czarnych odłamków. Chwilę później to samo stało się z bestią.
Wszyscy, stojąc w śród powoli znikających kawałków, wpatrywali się w miejsce, gdzie przed chwilą leżała Nana.

Zakończyła swoją misję.

_________________________________________________________________
Wybaczcie że pierwszy jest One Shot, ale nie mogłam się doczekać żeby go wstawić, a Pierwszy rozdział nie jest jeszcze gotowy ;_;
I jak oceniacie?



piątek, 22 sierpnia 2014

Dzień Dobry kochani!

Serdecznie was witam na nowej ziemi Fairy Tail!
O to ja, po obejrzeniu tego jakże zacnego anime, zdecydowałam się urzeczywistnić moje pomysły na ekranie komputera.
Piszę już od roku, ale nadal jestem dość kiepska, za to otwarta na krytykę. Zwracajcie proszę uwagę na moje błędy, żebym mogła je poprawić i kiedyś dojść do doskonałości :) Póki co kieruję się kilkoma zasadami w pisaniu:

1. Pisz po Polsku - dbaj o poprawność językową, ortograficzną i interpunkcyjną!
2. Pytaj czytelników o ocenę, przyjmuj krytykę, poprawiaj błędy.
3. W trakcie jednego opowiadania nie zmieniaj osoby!
4. Pisz i się nie poddawaj!

I tymi właśnie 4 zasadami się wspomagam. Ale, kto wie czy ich nie przybędzie ;)

Pozdrawiam gorąco! - Ktoś Wspaniały :P